A może by tak czasami nieco i o historii?…

stalin-i-putin

Autor:Staszek Smuga-Otto

Bo to przecież o czymś, co się już wydarzyło. A więc nie – jakieś tam panie – wydumane dumania, ale… pewnik.

Czy jednak na pewno pewnik?

Rok 2015 jest rokiem „rocznicowym”.

Prezydent Putin urządzi w Moskwie okrągłą, 70tą rocznicę „zwycięstwa”.  Będą przez Plac Czerwony dudnić samojezdne rakiety dalekiego zasięgu. Będą i nowe ruskie czołgi.

Ale czego tym razem na kremlowskich trybunach nie będzie? Nie będzie najwyższych przedstawicieli państw alianckich. Tych, co to kiedyś, lat temu już 70ąt, też przecież jakoś się do zakończenia wojny przyczyniły.

Wszystkie dotychczasowe „okrągłe” rocznice obchodzono dotąd jednak hucznie (łomot czołgowych gąsienic) i uroczyście w Moskwie.

I dopiero teraz… gdy przyszło otrzeźwienie.  Dlaczego właśnie w Moskwie? A może w Berlinie, gdzie bestię dobito? A może na Westerplatte, gdzie padły pierwsze strzały II Światowej?

Putinowi chwała! Bo to otrzeźwienie jego jest – niezamierzoną – zasługą.

Tzw. „Kraj Rad”, od samego początku budował swą historię na kłamstwie.

Więc najpierw: „Rewolucja Październikowa” – przez zarażonych rewolucyjnym romantyzmem zwana nawet „wielką socjalistyczną”. Spytalibyście jakiegokolwiek dziecka z tzw. „soc-obozu”, kogo ta „rewolucja” obaliła? Oczywiście, carat!

To, że od ośmiu miesięcy car Rosją już nie władał… że „październik” wydarzył się w listopadzie – to przecież drobnostki. Jak i drobnostką nie wartą nawet wzmianki było, że w listopadzie 1917 był to wojskowy, bolszewicki pucz, obalający rządy Kiereńskiego, a nie żadna tam „rewolucja”. Lenin triumfował, „nasz” Dzierżyński utrwalał, a „towarzysz  kartotekow” czychał. Bo Stalin (kartotekowym przez współczesnych zwany) czychał i się doczychał. Wykończył całą konkurencję i został „Wielkim”.

Mały, dziobaty na pysku były gruziński uczeń kościelnego seminarium, ministrant, z jedną łapką krótszą i wieloma kompleksami – został „ojcem światowego proletariatu”, „porankiem naszej ojczyzny”.

Gdy przyglądam się wizerunkowi obecnego cara Rosji, Putina… trudno oprzeć się skojarzeniom, refleksjom.

Mały, brzydki i półgłupawy funkcjonariusz sowieckiej  bezpieki – co to kilka lat spędził w enerdowskim Lipsku upijając radzieckich, odwiedzających „bratnią republikę” partyjnych bossów – pozuje od lat na sowieckiego Bonda, na potomka „krwawego Feliksa”. Nawet swe rocznice uwielbia celebrować na Łubiance.

No… ale wróćmy do historii. Tej, co to taka niby obiektywna, co… nie zawodzi.

Więc jest rok 1939. Stalin z Hitlerem dogadują się, a ich ministrowie podpisują słynny pakt (Ribbentrop – Mołotow)..

Są aliantami. Rozgrabiają Polskę. Marzy im się reszta Europy.

W niecałe dwa lata później hitlerowski sojusznik zdradza i atakuje Kraj Rad. I to jest właśnie ta historyczna data, czerwiec 1941, gdy rozpoczyna się tzw. „Wojna Ojczyźniana”. To zwycięstwo w tej wojnie, w cztery lata później, święci się do dziś w Moskwie defiladami na Placu Czerwonym.

O jakiejkolwiek II Światowej nawet się tam, w Rosji, nie wspomina. Takiego historycznego terminu Rosjanie nie znają.

Bo, gdyby coś takiego się pojawiło, trzeba by i o wspólnej z hitlerowcami inwazji na Polskę w 39tym, i o Katyniu. I o innych istotnych frontach II Światowej, gdzie walczyli Amerykanie, Anglicy, Kanadyjczycy, Francuzi, Nowozenlandczycy, Australijczycy, Czesi, Polacy. I wiele, wiele jeszcze innych nacji.

I o tym, że i inni ginęli.

Że cynicznie zamordowano Warszawę w 44tym.

Rosjanie, od czasów Stalina, epatują świat swą ofiarą krwi. 20 milionów poległych!

Nie zwracają tylko uwagi na fakt, że ta ogromna ilość ludzkich ofiar jest, w dużej mierze, spowodowana sowiecką taktyką walki. Że, w wielu przypadkach, ci dzielni radzieccy bojcy ginęli od kul enkawudowskich oddziałów, uniemożliwiających odwrót.

Ale żeby historycznej prawdzie nie było dosyć, to nawet i ta „Ojczyźniana” kończy się inaczej.

Bo nie 8go maja 1945, gdy późnym wieczorem podpisano w Niemczech akt bezwarunkowej kapitulacji, ale … maja 9go. Bo w Moskwie nastał już dzień następny.

Oszustwo historii…

Comments

  1. Byl pewien minister III Rzeszy, ktory mawial ze to samo klamstwo powtorzone setki razy staje sie prawda.
    Dzisiaj Putin wyznaje te sama zasade i doprowadzil ja do perfekcji.

    Do Twojej listy dodalbym wiele kolejnych dowodow. Ze Rosja sowiecka zrobila dla Polski tyle dobrego, a Polacy sie odwdzieczyli stwarzajac Solidarnosc i obalajac komunizm, ktory byl najwspanialszym dorobkiem ludzkosci, jak twierdzi Putin.

    Nie mowiac nawet o tym, ze Katyn zrobili oczywiscie hitlerowcy.

    Oraz ze KGB w ogole nie maczalo palcow w probie zabojstwa JPII.

    Ze spraw biezacych, wszyscy dobrze poinformowani przez Krem wiedza doskonale, ze Litwinienko zostal otruty przez CIA zeby oczernic Putina
    Natomiast Niemcowa zastrzelili Czeczeni, chociaz byl najlepiej strzezonym czlowiekiem swiata.

    Inwazji Krymu tez w ogole nie bylo, tylko Rosja odebrala to, co Ukraincy bezprawnie sobie przywlaszczyli. A Zielone Ludziki na Krymie to nie bylo zadne rosyjskie wojsko, tylko kazdy wie, ze takie ubranka mozna kupic w kazdym sklepie mysliwskim, wedlug Putina.

    O Smolensku nie pisze, bo zbyt kontrowersyjny temat.

    Michal

Speak Your Mind

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.