Historia

Jan MamosRozmowa z jednym z inicjatorów i współzałożycieli TKP, prof. Edwardem Możejko

Przybliżmy na początek sytuację z przełomu roku 1969/70, kiedy w trakcie spotkań towarzyskich w gronie przyjaciół pojawia się temat kultury polskiej, potrzeba jej pielęgnowania, podtrzymywania więzi z Krajem i przekazywania dziedzictwa kulturowego następnym pokoleniom Polaków na emigracji…
Istotnie, sytuacja Polonii na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wyglądała dość osobliwie. Polonia, ta z pierwszych lat powojennych, wciąż utrwalała tutaj swoją obecność i jej działalność skupiała się przede wszystkim wokół spraw wewnętrzno-polonijnych. Muszę tu podkreślić, że wśród tej Polonii znalazło się kilka bardzo wybitnych osobistości, takich np. jak gen. Romuald Wolikowski, prof. Czesław M.Rodkiewicz, Piotr Czartoryski, małżeństwo I. i M. Domeckich, prof. Konstanty Kowalewski, prof. Janusz Klawe, pułkownik Tadeusz Walkowski, dr H. Wójcicki, Ludwik Lechocinski i wielu, wielu innych. Ich działalność koncentrowała się na zachowaniu tradycji obyczajowo-religijnej przybyłych tu Polaków, budowaniu ośrodków działalności polonijnej (m.in. Dom Polski oraz zachowaniu wartości społeczno-politycznych Drugiej Rzeczpospolitej. Mimo wielkich zasług jakie to pokolenie imigrantów położyło na polu zachowania polskości, wyczuwało się jednak wyraźne oderwanie od bieżącej problematyki krajowej, szczególnie kultury i jej rozwoju w warunkach politycznego systemu PRL-u. Co prawda dopływ imigracji z Polski w tym okresie był bardzo ograniczony, ale zaistniała wówczas wyraźna potrzeba stworzenia organizacji, któraby przybliżyła sytuację ówczesnej kultury polskiej, a to mogło tylko uczynić nowsze pokolenie emigracji. Tak się złożyło, że pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych znalazło się w Edmonton kilka osób, które różnymi drogami dolaczyły do tutejszej, wcześniejszej Polonii. Wsród nich znalazło się sporo ludzi z wyższym wykształceniem, którzy zostali zatrudnieni przez tutejszy uniwersytet. Istniała też jeszcze dodatkowa, inna, powiedziałbym “lokalna”, przyczyna sprzyjająca nowym kierunkom działania. Istniał np. tzw Polish Academic and Businessmen Club, ale niektórzy uważali, ze jest on zbyt “elitarny” (np. tak uważal prof. Rodkiewicz) i dlatego należy stworzyć organizację dbająca o upowszechnienie współczesnej kultury, udostępnić ją szerszym kręgom polonijnym, a także, na ile to jest możliwe – społeczeństwu kanadyjskiemu. Była to nowa, zupełnie inna koncepcja działalności imigracyjnej.

O ile sobie przypominam, w pierwszych spotkaniach grupy założycielskiej brali udział prof., prof. K. Kowalewski, L. Kosiński (geograf, który przyjechał tutaj w 1969 r.), K. Krótki (socjolog-demograf) i ja – początkowo jako tzw. “post-doctoral fellow”, a po niespełna roku zatrudniony w Instytucie Języków i Literatur Słowiańskich jako wykładowca języka i literatury polskiej. W pierwszym czy w dwóch początkowych spotkaniach w/w osób wział także udział prof. Cz. Rodkiewicz. Dzięki uprzejmości prof. K. Kowalewskiego (wspaniały, otwarty człowiek, bez cienia egoizmu i złośliwego kombinatorstwa), spotkania odbywały się w budynku ówczesnego wydziału medycyny, dziś — stomatologii. Protokułował te zebrania czy raczej, tak mi się przynajmniej dziś wydaje, prowadził nie zobowiązujące notatki z naszych spotkań prof. K.Kowalewski. Robiliśmy to zresztą wszyscy, na własny użytek bo były to zebrania bardzo nieformalne. W czasie tych zebrań powstawały różne pomysły, omawiano rozmaite koncepcje jak zaktywizować miejscowe środowisko w kierunku większego, szerszego zainteresowania kulturą polską w kraju. Mnie, jako jedynemu tzw. humaniście w tym małym gronie, przypadło w udziale nawiązywanie pierwszych kontaktów z kierowniczym aktywem polonijnym oraz prowadzenie rozmów na temat ważnosci upowszechniania kultury polskiej wsród Polaków mieszkających na obczyźnie, a także wśród innych grup etnicznych, krótko mowiąc — wśród Kanadyjczyków. Nawiązałem bliski kontakt z p. pułkownikiem T. Walkowskim, który zaprosił mnie do wygłoszenia przemówienia okolicznościowego z okazji Święta 3 Maja organizowanego przez Kongres. Byłem też zapraszany na spotkania prywatne. Pamiętam takie spotkanie u państwa Domeckich, gdzie wygłosiłem odczyt o współczesnej poezji polskiej, głównie zaś o T. Różewiczu. Zorientowałem się wówczas jak dalece posunął się rozziew między wrażliwością literacką starszego pokolenia a młodszą generacją pisarzy polskich. Po przeczytaniu kilku fragmentów z poezji Różewicza uczestnicy spotkania zarzucali tej poezji brak patriotyzmu, bezideowość, a nawet niektórzy twierdzili, ze to “ułożona” wierszem proza. Równie niechętnie ustusunkowywano się do twórczości Cz. Miłosza, mówiac o niej, że jest niezrozumiała. Kiedy zachęcałem w 1969 r. znajdującą się w Domu Polskim bibliotekę do kupowania książek Miłosza bo (cytuję dosłownie) “/zdobędzie on w niedalekiej przyszłości Nagrode Nobla”/ traktowano moją prognozę dosyć sceptycznie. Po latach, kiedy tak się rzeczywiście stało, ś.p. pan Jerzy Hedinger publicznie przypomniał, że miałem rację.
A zatem powoli narastała świadomość potrzeby przybliżenia licznej Polonii Edmontońskiej współczesnej literatury polskiej, sztuki, muzyki malarstwa itd. Stronę organizacyjną tego kierunku działania, wciąż jeszcze formalnie nie zorganizowanego, nadal prowadził prof. K. Kowalewski i wydaje mi się, że jemu należy zawdzięczać podtrzymywanie podjętej wcześniej inicjatywy kulturalnego uaktywnienia miejscowej społeczności polonijnej.

Pierwszym prezesem nowego Towarzystwa zostaje świeżo przybyły z Afryki prof. Aleksander Matejko. Dlaczego Matejko i jak wyglądała pierwsza lista obecności na pierwszym zebraniu TKP?

Niestety, na to pytanie nie umiem odpowiedzieć i takiej listy nie mogę dostarczyć; nie wiem czy ktokolwiek ją ma. Jesli ktoś, to moze p. Joanna Matejko? A może da się taką listę znaleźć w archiwum zmarłego w ubiegłym roku profesora K.Krótkiego? W latach 1971/72 przebywałem w Niemczech Zachodnich, gdzie otrzymałem bardzo prestiżowe stypendium im. Alexandra von Humboldta (Alexander von Humboldt Stieftung).

Z profesorem Aleksandrem Matejką i jego żona Joanną Matejko spotkałem się bodajże po raz pierwszy tuż przed wyjazdem do Niemiec lub moze tuż po powrocie, tego dokładnie nie pamiętam. Pytasz dlaczego profesor Matejko został pierwszym prezesem? Otóż profesor Matejko był jednym z najwybitniejszych polskich socjologów i przerastał nas wszystkich swoim autorytetem naukowym oraz ilością opublikowanych rozpraw i książek. Jego “Socjologię pracy” czytałem jeszcze w Polsce, a ponadto był on znany jako autor książki o socjologicznych uwarunkowaniach powojennego teatru polskiego, a zatem sfera kultury nie była mu obca. Ponadto był to człowiek niezwykle dynamiczny, o ogromnej wiedzy, bardzo bezpośredni w obyciu z ludźmi, serdeczny, niosący ludziom pomoc i pokrzepienie w potrzebie, a nade wszystko pozbawiony zadęcia profesorskiego, tak typowego dla środowiska naukowego w Polsce. Mówił o sobie żartobliwie, że jest “robotnikiem nauki”. Moim zdaniem był on najbardziej predystynowany do tego, aby zostać pierwszym prezesem Towarzystwa Kultury Polskiej, a więc nadać formę organizacyjną nowym kierunkom działania w środowisku polonijnym, wciąż rosnącym liczebnie dzięki przyjazdowi nowych imigrantów. Co do dokładnej daty powstania Towarzystwa istnieją pewne rozbieżności. Oficjalnie pierwszy zarząd Towarzystwa z jej prezesem prof. Aleksandrem Matejko wybrany został pod koniec 1971 r., ale rozpoczęcie działalności Towarzystwa łączy się najprawdopodobniej z datą 24 lutego 1972 r. kiedy to Cz. Miłosz przyjechał do Edmonton z wykładem i prezentacją swojej poezji. Towarzystwo zostało zarejestrowane w annałach istniejących w mieście organizacji kulturalnych w 1975 r. przez profesora Karola Krótkiego.

Jak wyglądał program działalności TKP w pierwszych latach istnienia? Co stanowiło głowną domenę działalności tego akademickiego przecież, elitarnego zgromadzenia:

Odrazu chciałbym tu sprostować drugi człon pytania. Otóż Towarzystwo nie było “elitarnym zgromadzeniem” chociaż mogłoby się tak pozornie wydawać. Od pierwszych dni swego istnienia Towarzystwo ukierunkowało swą działalność ku szeroko pojętemu środowisku polonijnemu, obejmującemu różne pokolenia i zawody przybyłych tu imigrantów. To stanowiło o ogromnej popularności (a także liczebności) Towarzystwa i jego sukcesie.

Spotkania, odczyty, dyskusje spektakle, recitale; kogo zapraszaliście na spotkania i kto przychodził…

Tak, formy działania Towarzystwa polegały głównie na organizowaniu w/w form kontaktów z publicznością: odczytów, dyskusji itp., ale nie tylko. Kontakty z Polską były wówczas bardzo utrudnione; dlatego zapraszano gości z innych ośrodków polonijnych Kanady, a także innych krajów. W połowie lat siedemdziesiątych przyjechał tu po raz drugi z odczytami Czesław Miłosz — podówczas profesor literatur słowiańskich na uniwersytecie w Berkeley. Czytał swą poezję tutaj Tadeusz Różewicz. Odczyt w Towarzystwie Kultury wygłosił także Jacek Woźniakowski z kręgu krakowskiego “Tygodnika Powszechnego”. Na spotkaniach sale często były wypełnione po brzegi. Trudno tu wymienić wszystkie wydarzenia czy formy działania Towarzystwa, chciałbym jednak podkreslić, że wykorzystywało ono w wysokim stoponiu mówców miejscowych, co podkreślało więz Towarzystwa z tutejszym środowiskiem polonijnym.
Szczególną aktywność wykazało Towarzystwo Kultury w latach osiemdziesiątych. Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, Towarzystwo Kultury we wspólpracy z aktorami tutejszego teatru zawodowego (Citadel Theater) sprowadziło z Montrealu i Ottawy zrealizowany tam program artystyczny pt. “*Zima wasza wiosna nasza” (Winter is Yours Spring is Ours)* .Wystawione w Kaasa teatrze z udziałem zawodowych aktorów kanadyjskich, przedstawienie to odniosło ogromny sukces artystyczny i przyciagnęło w ciagu kilku przedstawień tłumy widzów. W sierpniu1982 zorganizowany został podczas *”Heritage Days*” pierwszy ogromny kiermasz książki polskiej. Ponad dziesięciu członkow Towarzystwa wzięło udział w jego przygotowaniu. Jednocześnie Towarzystwo przygotowało tzw. *Dni Miłosza* połączone ze sprzedażą zbiorowego wydania dzieł Miłosza przez *”Kulturę” Paryską* oraz konferencję poświęconą jego tworczosci. Laureat Nobla zaszczycił Towarzystwo swą obecnością. Materiały z tej konferencji ukazały się pod moją redakcją w University of Alberta Press. Trzeba wreszcie wspomnieć, że Towarzystwo Kultury sfinansowało i podarowało tutejszemu Uniwersytetowi *popiersie Cz.. Miłosza dłuta Danka Możdżeńskiego*. Można je dziś oglądać w południowym holu Biblioteki Uniwersyteckiej Rutherford. Uroczyste odsłonięcie tego pomnika nastąpiło 22 marca 1984 roku z udziałem Kanclerza Uniwersytetu p. P. Savaryna.Ogromne zasługi w utrzymywaniu intensywnej aktywności Towarzystwa Kultury Polskiej położył pod koniec lat osiemdziesiątych jego ówczesny prezes *prof. Witold Krzymień* — jedyny prezes pochodzący z tzw. wydziałów technicznych Uniwersytetu.

Jak wspominasz okres, kiedy sprawowałeś funkcje prezesa; z czego jesteś dumny a czego nie udało się zrealizować?

Prezesem Towarzystwa byłem w dwóch różnych okresach: pod koniec lat siedemdziesiątych pełniłem funkcję p.o. prezesa pod nieobecność prof. K.Krótkiego, a po raz drugi w latach dziewiećdziesiątych. Ta druga kadencja (dwukrotna) stała się rzeczywistym wyzwaniem. W połowie lat dziewięćdziesiątych Towarzystwo przeżywało głęboki kryzys organizacyjny i stanęło u progu całkowitej klęski i upadku. Powstały wówczas dwie grupy rozłamowe, które rościły sobie pretensje do reprezentowania Towarzystwa. Poproszono mnie wówczas o podjęcie próby uratowania Towarzystwa. Na szczęście obie kłócące się ze sobą “frakcje” Towarzystwa uznały mnie za jedynie możliwego do zakceptowania “ugodowego” kandydata na prezesa i wyraziły zgodę na moja prezesurę. Za największy sukces tego okresu uważam odbudowanie organizacji, powiększenie liczebności jej członków. Tak jak w latach osiemdziesiątych, ilość członków Towarzystwa wróciła do jego szczytowego stanu i wahała się między 150 do 180 osób. Zawsze uważałem za rzecz niezwykle ważną “upowszechnienie” Towarzystwa wsród Polonii. Jedną z pierwszych inicjatyw jakie wówczas podjąłem był zwrot ku młodzieży. Zorganizowałem wieczór autorski miejscowych poetów, prozaików. Był to niezwykle udany wieczór. Organizowaliśmy odczyty, spotkania dyskusyjne itp. Okres ten zbiegł się *z podjęciem dyrygentury Edmontońskiej Orkiestry Symfonicznej przez p. Grzegorza Nowaka*. Towarzystwo nieustannie pomagało mu w sfinansowaniu sprowadzanych tu z Polski wybitnych artystów-muzyków (np.Olejniczak, Kulka), organizowaliśmy wystawy plastyczne polskich malarzy itd.Towarzystwo znów okrzepło. Jako profesor uniwersytetu i prezes Towarzystwa Kultury Polskiej doprowadziłem do podpisania umowy o współpracy między *Uniwersytetem Śląskim a Uniwersytetem Alberty.* Była to pierwsza umowa jaka kiedykolwiek została podpisana między Uniwersytetem Alberty a wyższą uczelnią w Polsce. Za ogromny sukces uważam też zaproponowany przeze mnie i realizowany pomysł organizowania *Dni Kultury Polskiej w **Edmonton*. W sumie chyba niezły dorobek.

Czy po latach wzlotów i upadków, Towarzystwo Kultury Polskiej jakie jest dzisiaj, ma szansę, Twoim zdaniem, na pełnienie ważnej funkcji jakim jest upowszechnianie, pielęgnowanie kultury polskiej wsród Polonii i mieszkańców //Edmonton//? Co się zmieniło w tym względzie jezeli porównujesz TKP takie, jakim było w latach 70-tych i 80-tych z tym, które istnieje w roku 2008?

Wydaje mi się, że jest nie tylko miejsce, ale nawet nagląca potrzeba istnienia takiej organizacji jak Towarzystwo Kultury Polskiej. Nikt jego działalności nie jest w stanie zastąpić. W porównaniu z jego poczatkami zmieniła się oczywiście sytuacja polityczna, gospodarcza i kulturalna Polski — kontakty stały się bardziej otwarte, wszystko jest dostępniejsze. Stwarza to nowe wyzwania. Z jednej strony może się wydawać, że teraz jest prościej, łatwiej pozostawać w kontakcie z krajem, jego kulturą, ale to tylko złudzenie bo jeśli nie podejmie się świadomego wysiłku organizacyjnego w celu przyswajania, upowszechniania, przekazywania wartości kultury polskiej tutaj, to wytworzy się niebezpieczna próżnia, pustka i w końcowym rezultacie nastąpi zubożenie naszego codziennego życia tutaj. Należy temu koniecznie zapobiec. Nasza obecność tutaj najskuteczniej zaznaczymy osobliwością i bogactwem naszej kultury.

Co chcialbyś dodać do tego, co już zostało powiedziane a co, Twoim zdaniem jest najważniejsze dla przyszłosci Towarzystwa aby cele do jakich zostało powołane mogły być realizowane? Czy cele Towarzystwa są wciąż takie same jak prawie 40 lat temu?

Właściwie już na to pytanie odpowiedziałem przed chwilą. Chciałbym jednak podkreślić bardzo mocno jedną rzecz, a mianowicie to jak ważną sprawą pozostaje koncentrowanie się na tutejszym środowisku polonijnym, aktywizowanie go w sensie kulturalnym, tzn.wykorzystywanie miejscowego potencjału kulturalnego, a co za tym idzie troska o powiększenie liczebności członków organizacji oraz umacnianie jej środków i możiwosci finansowych. Osobiście cieszę się, że Towarzystwo wyszło poza opłotki kojarzące je ze środowiskiem uniwersyteckim. Mam nadzieję, że stanie się to źródłem siły Towarzystwa, ale jeden warunek musi być spełniony: trzeba znaleźć jak największą ilość osób chętnych nie tylko do kontynuowania bogatej tradycji Towarzystwa Kultury Polskiej, ale i gotowych do podjęcia nowych zadań.

Bardzo dziękuję za udzielenie tak interesujących odpowiedzi w imieniu wszystkich milośników kultury polskiej, jej przyjaciól i sympatyków oraz własnym.
Jan Mamos