Przebaczamy? Zapominamy?…

Autor: Staszek Smuga-Otto

Przebaczamy… albo prosimy o przebaczenie. Albo, oczekujemy przeprosin. Albo – sami przepraszamy.
W naszym życiu codziennym te zwroty mają najczęściej swój dosłowny, namacalny sens. Coś tam zbroiliśmy, i teraz nam wstyd i żal. Więc żałujemy naszego czynu i przepraszamy pokrzywdzonych. Oczekujemy, że okażą się wielkodusznymi i nam przebaczą. Albo też ktoś nas skrzywdził, nam dokopał. Więc niech się ukorzy, a my przebaczymy. Oczywiste?
Tak, ale tylko w wymiarze jednostkowym, codziennym.
Te jasne i jednoznaczne pojęcia zaczynają jednak tracić swą przejrzystość i logikę, gdy przekłada się je na czyny i zachowania zbiorowe. Gdy od popełnienia nagannego czynu, często zbrodni, mija sporo czasu. Często nawet lat kilkadziesiąt. Gdy przeprosin i ukorzenia się potomków winnych oczekuje pokolenie potomków pokrzywdzonch.
Nasuwają się więc oczywiste wątpliwości. Na przykład: jaki był sens słynnego ongiś „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” w 1966, a więc w ponad dwadzieścia lat po wojnie? Pamiętam, że w tym pamiętnym roku tysiąclecia chrztu Polski nie czułem, bym upoważniał kogokolwiek, nawet przewielebnych biskupów do przebaczania w moim imieniu popełnionej ćwierćwiecze wcześniej zbrodni wymordowania członków mojej najbliższej rodziny.
Ale też komu oni, ci czcigodni purpuraci, wtedy przebaczali? Wszak nie katom Oświęcimia, Majdanka, Treblinki. Nie katom Powstania w Gettcie czy Powstania Warszawskiego. Oni czynili pusty polityczny gest w kierunku społeczeństwa żyjącego sobie spokojnie nad Renem, które mówiło tym samym, co wspomniani kaci, językiem.
A w następne ćwierćwiecze później ktoś, również i w moim imieniu, przepraszał spalonych w stodole Żydów za zbrodnię. I znów, nie czułem wtedy, bym był w jakikolwiek sposób winny tej zbrodn i w Jedwabnem w 1941 roku tylko dlatego, że zbrodniarze mówili tym samym co ja, polskim językiem.
Dziesięć lat wcześniej, gdy z Wisły wyłowiono zmasakrowane zwłoki księdza Popiełuszki i idący w pogrzebowym orszaku tłum wrzeszczał : „przebaczamy!” – trafiał mnie szlag. Jakim prawem, kto im dał prawo przebaczenia zbirom z bezpieki, którzy nawet i zwykłego „przepraszamy” z siebie nie wydusili i do dziś są dumni ze swego czynu.
Te niewesołe refleksje nachodziły mnie często. Gdy upubliczniono bolszewicką zbrodnię mordu katyńskiego – część naszego społeczeństwa oczekiwała przeprosin. Gdy J.T.Gross upublicznił fakty powojennych pogromów i rabunków, gdy Rosjanom „przypomniało się” o ich jeńcach, co to nigdy do ojczyzny nie wrócili po bolszewickiej inwazji Polski w dwudziestym, gdy… można by tak prawie bez końca, bo łańcuch zbrodni dokonanych przez Niemców na Polakach, przez bolszewików na Polakach i vice versa, przez Ukraińców na Polakach, przez Polaków na Żydach itd. itd. nie ma chyba końca.
Od tamtych czasów minęło prawie siedemdziesiąt lat. Ofiary nie żyją już od tak dawna. Zbrodniarze, i ci złapani i ukarani, i ci co im się udało skryć w tłumie – też już prawie wszyscy powymierali.
Żyje jednak pamięć ich zbrodni. Ale przede wszystkim żyć powinna pamięć warunków i postaw ludzkich, które do zbrodni prowadziły. Tym bardziej, że te warunki i postawy, te koszmary przeszłości wciąż odradzają się, jak głowy mitycznej hydry. Zarówno bolszewizm, jak i faszyzm – z którego narodził się nazizm – wspólne, totalitarne mają korzenie. Większość zbrodni „towarzyszących”: palenie Żydów w stodołach i zwykłe szmalcownictwo, rzezie na Kresach, gdy Ukraińcy rezali Polaków, a polskie oddziały leśne brały odwet na ukraińskiej ludności – źródło swe czerpały z powszechnego rasizmu i nacjonalizmu.
I o tych źródłach należy wciąż pamiętać! A zamiast powszechnego przepraszania, przebaczania – uderzyć się należy w piersi, gdy spostrzeżemy u siebie samych ciągotki rasistowskie. Gdy owładnie nami nacjonalistyczny etos i wierzyć zaczniemy w wyjątkowość własnego narodu, jego losu i przeznaczenia. Gdy węszyć i podejrzewać zaczniemy istnienie spisków, ponadczasowej i wszechogarniającej zmowy.
Pamiętajmy, że w końcówce XIX wieku carska Ochrana wyprodukowała swe słynne „Protokoły Mędrców Syjonu”. Zrobiły one olbrzymią karierę i pomimo intelektualnej tandety czytane były przez rzesze spragnionch sensacji mieszczuchów. I, niestety, posiały tragiczne żniwo. Bo do wielowiekowej, religijnej nienawiści do Żydów – „morderców Boga”, dodały faktografię spisku przeciw zachodniej cywilizacji. Co było potem, dobrze wiemy.
To jednak nie koniec tego obłędu. W sto lat później, to samo źródło – choć nie nazywa się już teraz Ochraną i nie temu samemu służy carowi – produkuje w internecie „naukowe” dowody na… istnienie wszechświatowego spisku. Żydowskich bankierów, amerykańskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR), kompleksu przemysłowo – militarnego i tzw. „Trilateral Commission” – amerykańsko – europejsko – japońskego (obecnie region azjatyckiego Pacyfiku) think tank’u. Do rzekomego spisku włącza wszystkich urzędujących w ostatnich dekadach prezydentów USA, sekretarzy stanu i obrony, dyrektorów CIA, doradców prezydenta d/s bezpieczeństwa.
W XX wieku miliony ludzi nauczyły się czytać . I klikać na internecie. Niestety – z logicznym myśleniem u nich czasami wciąż nieco gorzej. To głównie oni są chłonnymi odbiorcami sensacyjnych, spiskowych opowieści „smoleńskich”, teorii illuminatis i przeróżnych „trilatelar commissions”.
Nachodzą mnie te refleksje, gdy czytam komentarze po premierze nowego polskiego filmu „Pokłosie” o wojennej zbrodni polskich wieśniaków na ich żydowskich sąsiadach i o tej samej wsi zaludnionej po kilkudziesięciu latach przez potomków zbrodniarzy. Nachodzą, gdy oglądam migawki filmowe i czytam doniesienia z demonstracji ulicznych w Polsce. Gdy słyszę bredzenie ludzi, których nie powinienem o paranoję posądzać, o „spisku i zamachu smoleńskim”, o „cząstkach wysokoenergetycznych ktorych istnienia na wraku tupolewa wykluczyć się nie da”. Gdy widzę, jak przed moimi zdumionymi oczami odradza się nacjonalizm i rasizm. Gdy dowiaduję się, że złowroga tandeta współczesnych, internetowych sequeli „Protokołów Mędrców…” znów opanowuje umysły spragnione tajemnej wiedzy, a niezbyt zdatne do logicznego, krytycznego rozumowania.
I myślę sobie, że jeśli teraz będziemy skromnie milczeli lub nieśmiało przytakiwali oszołomom, to może w niedalekiej przyszłości stanie się, że będziemy jednak musieli przepraszać i prosić o wybaczenie.

Przebaczamy… albo prosimy o przebaczenie. Albo, oczekujemy przeprosin. Albo – sami przepraszamy.
W naszym życiu codziennym te zwroty mają najczęściej swój dosłowny, namacalny sens. Coś tam zbroiliśmy, i teraz nam wstyd i żal. Więc żałujemy naszego czynu i przepraszamy pokrzywdzonych. Oczekujemy, że okażą się wielkodusznymi i nam przebaczą. Albo też ktoś nas skrzywdził, nam dokopał. Więc niech się ukorzy, a my przebaczymy. Oczywiste?
Tak, ale tylko w wymiarze jednostkowym, codziennym.
Te jasne i jednoznaczne pojęcia zaczynają jednak tracić swą przejrzystość i logikę, gdy przekłada się je na czyny i zachowania zbiorowe. Gdy od popełnienia nagannego czynu, często zbrodni, mija sporo czasu. Często nawet lat kilkadziesiąt. Gdy przeprosin i ukorzenia się potomków winnych oczekuje pokolenie potomków pokrzywdzonch.
Nasuwają się więc oczywiste wątpliwości. Na przykład: jaki był sens słynnego ongiś „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” w 1966, a więc w ponad dwadzieścia lat po wojnie? Pamiętam, że w tym pamiętnym roku tysiąclecia chrztu Polski nie czułem, bym upoważniał kogokolwiek, nawet przewielebnych biskupów do przebaczania w moim imieniu popełnionej ćwierćwiecze wcześniej zbrodni wymordowania członków mojej najbliższej rodziny.
Ale też komu oni, ci czcigodni purpuraci, wtedy przebaczali? Wszak nie katom Oświęcimia, Majdanka, Treblinki. Nie katom Powstania w Gettcie czy Powstania Warszawskiego. Oni czynili pusty polityczny gest w kierunku społeczeństwa żyjącego sobie spokojnie nad Renem, które mówiło tym samym, co wspomniani kaci, językiem.
A w następne ćwierćwiecze później ktoś, również i w moim imieniu, przepraszał spalonych w stodole Żydów za zbrodnię. I znów, nie czułem wtedy, bym był w jakikolwiek sposób winny tej zbrodn i w Jedwabnem w 1941 roku tylko dlatego, że zbrodniarze mówili tym samym co ja, polskim językiem.
Dziesięć lat wcześniej, gdy z Wisły wyłowiono zmasakrowane zwłoki księdza Popiełuszki i idący w pogrzebowym orszaku tłum wrzeszczał : „przebaczamy!” – trafiał mnie szlag. Jakim prawem, kto im dał prawo przebaczenia zbirom z bezpieki, którzy nawet i zwykłego „przepraszamy” z siebie nie wydusili i do dziś są dumni ze swego czynu.
Te niewesołe refleksje nachodziły mnie często. Gdy upubliczniono bolszewicką zbrodnię mordu katyńskiego – część naszego społeczeństwa oczekiwała przeprosin. Gdy J.T.Gross upublicznił fakty powojennych pogromów i rabunków, gdy Rosjanom „przypomniało się” o ich jeńcach, co to nigdy do ojczyzny nie wrócili po bolszewickiej inwazji Polski w dwudziestym, gdy… można by tak prawie bez końca, bo łańcuch zbrodni dokonanych przez Niemców na Polakach, przez bolszewików na Polakach i vice versa, przez Ukraińców na Polakach, przez Polaków na Żydach itd. itd. nie ma chyba końca.
Od tamtych czasów minęło prawie siedemdziesiąt lat. Ofiary nie żyją już od tak dawna. Zbrodniarze, i ci złapani i ukarani, i ci co im się udało skryć w tłumie – też już prawie wszyscy powymierali.
Żyje jednak pamięć ich zbrodni. Ale przede wszystkim żyć powinna pamięć warunków i postaw ludzkich, które do zbrodni prowadziły. Tym bardziej, że te warunki i postawy, te koszmary przeszłości wciąż odradzają się, jak głowy mitycznej hydry. Zarówno bolszewizm, jak i faszyzm – z którego narodził się nazizm – wspólne, totalitarne mają korzenie. Większość zbrodni „towarzyszących”: palenie Żydów w stodołach i zwykłe szmalcownictwo, rzezie na Kresach, gdy Ukraińcy rezali Polaków, a polskie oddziały leśne brały odwet na ukraińskiej ludności – źródło swe czerpały z powszechnego rasizmu i nacjonalizmu.
I o tych źródłach należy wciąż pamiętać! A zamiast powszechnego przepraszania, przebaczania – uderzyć się należy w piersi, gdy spostrzeżemy u siebie samych ciągotki rasistowskie. Gdy owładnie nami nacjonalistyczny etos i wierzyć zaczniemy w wyjątkowość własnego narodu, jego losu i przeznaczenia. Gdy węszyć i podejrzewać zaczniemy istnienie spisków, ponadczasowej i wszechogarniającej zmowy.
Pamiętajmy, że w końcówce XIX wieku carska Ochrana wyprodukowała swe słynne „Protokoły Mędrców Syjonu”. Zrobiły one olbrzymią karierę i pomimo intelektualnej tandety czytane były przez rzesze spragnionch sensacji mieszczuchów. I, niestety, posiały tragiczne żniwo. Bo do wielowiekowej, religijnej nienawiści do Żydów – „morderców Boga”, dodały faktografię spisku przeciw zachodniej cywilizacji. Co było potem, dobrze wiemy.
To jednak nie koniec tego obłędu. W sto lat później, to samo źródło – choć nie nazywa się już teraz Ochraną i nie temu samemu służy carowi – produkuje w internecie „naukowe” dowody na… istnienie wszechświatowego spisku. Żydowskich bankierów, amerykańskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR), kompleksu przemysłowo – militarnego i tzw. „Trilateral Commission” – amerykańsko – europejsko – japońskego (obecnie region azjatyckiego Pacyfiku) think tank’u. Do rzekomego spisku włącza wszystkich urzędujących w ostatnich dekadach prezydentów USA, sekretarzy stanu i obrony, dyrektorów CIA, doradców prezydenta d/s bezpieczeństwa.
W XX wieku miliony ludzi nauczyły się czytać . I klikać na internecie. Niestety – z logicznym myśleniem u nich czasami wciąż nieco gorzej. To głównie oni są chłonnymi odbiorcami sensacyjnych, spiskowych opowieści „smoleńskich”, teorii illuminatis i przeróżnych „trilatelar commissions”.
Nachodzą mnie te refleksje, gdy czytam komentarze po premierze nowego polskiego filmu „Pokłosie” o wojennej zbrodni polskich wieśniaków na ich żydowskich sąsiadach i o tej samej wsi zaludnionej po kilkudziesięciu latach przez potomków zbrodniarzy. Nachodzą, gdy oglądam migawki filmowe i czytam doniesienia z demonstracji ulicznych w Polsce. Gdy słyszę bredzenie ludzi, których nie powinienem o paranoję posądzać, o „spisku i zamachu smoleńskim”, o „cząstkach wysokoenergetycznych ktorych istnienia na wraku tupolewa wykluczyć się nie da”. Gdy widzę, jak przed moimi zdumionymi oczami odradza się nacjonalizm i rasizm. Gdy dowiaduję się, że złowroga tandeta współczesnych, internetowych sequeli „Protokołów Mędrców…” znów opanowuje umysły spragnione tajemnej wiedzy, a niezbyt zdatne do logicznego, krytycznego rozumowania.
I myślę sobie, że jeśli teraz będziemy skromnie milczeli lub nieśmiało przytakiwali oszołomom, to może w niedalekiej przyszłości stanie się, że będziemy jednak musieli przepraszać i prosić o wybaczenie.

Comments

  1. Parę lat temu napisałem opowiadanie, którego fragment cytuję: ”
    Moja dziecięca świadomość kształtowała się w warunkach okupacji. Wiedziałem, co to segregacja rasowa: musiałem czytać tabliczki „Nur fur Deutsche”, „Nur fur Polen”, a wcześniej jeszcze „Nur fur Jude” i stosować się do nich. Wiedziałem, co to antysemityzm. Patrzyłem własnymi oczyma na tworzenie i likwidację Getta, słyszałem strzały i krzyk ludzi ładowanych do wagonów, których przeznaczenie było znane: Oświęcim był wszak 40 kilometrów od mojego miasta. Więc gdy obwieszczono koniec wojny, to z całą żarliwością swej dziecięcej naiwności wierzyłem, że to wszystko przeminęlo, przepadło na wieki i już nigdy nie wróci. Że ludzie nauczeni tym strasznym doświadczeniem już nigdy nie będą zabijać innych. Że już nikt nigdy nie ośmieli się być nacjonalistą, rasistą, antysemitą, bo te pojęcia zostały naznaczone piętnem zbrodni tak wielkiej, że nikt w Europie, a szczególnie w Polsce, nie będzie mógł myśleć tymi kategoriami, nie narażając się na powszechne potępienie i pogardę otoczenia. Tak myślałem, bo byłem jeszcze dzieckiem. Takim naiwnym dzieckiem….”
    Teraz z przerażeniem obserwuję odradzanie się tej hydry. Tępy nacjonalizm, dający o sobie znać na stadionach, ulicach (vide ostatnie awantury w stolicy), w wystąpieniach “Młodzierzy Wszechpolskiej” – kojarzy się niebezpiecznie z atmosferą lat 30-tych. Zbyt długo panuje pokój w Europie, młodym chuliganom zaczyna brakować “silnych wrażen”. Przerażenie budzi tępota niektórych polityków, podsycających te nastroje, budujących wszelkiego typu teorie spiskowe… Tylko “MY jesteśmy niedocenieni, pokrzywdzeni”, “nam się należy” – jak powiedział niedawno pewien Jareczek…
    I co z tym zrobić? Jak trafić do świadomości ludzi, którzy nie chcą słuchać żadnych argumentów, żadnych persfazji – bowiem są przekonani, że tylko ONI mają monopol na “prawdę”?

  2. Wendrychowicz says

    @ Iwo Indelak. Pyta Pan, co z tym zrobić, jak trafić do ludzi? Nie znam dobrej odpowiedzi na te pytania.Wiem jednak, że byłoby takich postaw i zachowań o wiele mniej, gdyby Ci zamaskowani “patrioci” nie czuli silnego wsparcia Kościoła, PiS i politycznych bankrutów typu Artur Zawisza etc. I nie zgadzam się, że owi “niektórzy” – jak Pan pisze – politycy są tępi. Oni są bardzo przebiegłymi cynikami, umiejącymi rachować słupki ewentualnego poparcia w różnistych wyborach.
    Wolność słowa, zgromadzeń to nienaruszalne zdobycze nie tak znowu dawno odzyskanej demokracji, ale istnieje dość powodów i uzasadnień w prawie, żeby wsadzić do kryminału mówców “niepodległościowego” wiecu na Agrykoli, którzy otwartym tekstem nawołują do zbrojnego zamachu na państwo.

  3. lechujarek wolski says

    Panie Stanislawie, panie Iwo – w probach zrozumienia dlaczego cos sie dzieje – chyba jednak lepiej jest “to keep it simple”.Owe “zrodla”/przyczyny tego, ze ludzie ucinaja sobie lby, kaza sie wynosic z domow , pala zywcem, to: lebensraum, zarcie i energia. Rasizmy czy nacjonalizmy to tylko instrumenty. Nadmuchiwanie walut, rynkow nieruchomosci,zmniejszanie lub zwiekszanie produkcji towarow,zagladzanie calych narodow czy wydobycie surowcow odbywalo sie GLOBALNIE, nie lokalnie juz dosc dawno i nie jest robione przez tych , ktorzy w cos tam wierza czy nie wierza, a przez polaczone grupy interesow tych ,ktorzy czegos chca. Czyli a propos “conspiracy theories”: zeby sprzedawac produkty, materialy, energie, GLOBALNIE, trzeba to ustawiac tez GLOBALNIE, niezaleznie od rzadow czy ideologii. Kukly typu prezydent ,rzad czy lider tego czy tamtego ruchu opanowujacego reszte stada sluza do tego ustawiania, ktorego rezultatem jest tworzenie jednych rynkow i likwidowanie drugich. Czasem wymyka sie to spod kontroli, zaskakuje manipulowanych i manipulujacych i przekluwa sie wtedy te banke przy pomocy inwazji ,rzezi i eksterminacji. Rzewne pochylanie sie nad problemem ludzkiej podlosci nic tu nie da bo od stuleci idzie to cyklami, trwa obecnie i bedzie trwalo. Dlatego np. piekni i dzielni ludzie jak rotmistrz Pilecki czy Jan Karski mogli sobie na temat Auschwitz pisac “na Berdyczow” i wozic Rooseveltowi czy do Watykanu co tylko chcieli. Amerykanscy akcjonariusze IG Farben pewnie tez olaliby ich historie .Dla jednostki dowcip polega na wymknieciu sie tam gdzie to sie nie dzieje lub wlasnie skonczylo i dokonanie zywota z dala od mizerii co szanowni pochylajacy sie nad problemem zgrabnie swego czasu uczyniliscie i jest teges. Dobrze jest wiec nie ulegac propagandzie czy to czarnej czy czerwonej czy amerykanskiej, zyc dla siebie, nie czynic zle,robic dobrze swojej kobiecie i nie sankcjonowac swoja aprobata zabijania i destrukcji tak jak to robicie szanowni wspolpolacy kibicujac teraz na przyklad Amerykanom. Dziekuje za uwage. Lechujarek wolski, patriota polski 🙂

  4. lechujarek wolski says

    a co sie tam bede chowal – to napisalem ja, he he he Jurek Chlopicki

  5. lechujarek wolski says

    A tak w szczegole to “protokoly medrcow syjonu” mialy byc plagiatem niemieckiej powiesci z 1869 roku , zerznietej z kolei z francuskiej satyry politycznej z 1864 roku “Dialogue aux enfers entre Machiavelli et Montesqieu” potem uzyte 1905 przez agenta Mikolaja drugiego w czyms tam i dopiero przerobione przez grupe carskich oficerow zyjacych w Berlinie i zatytulowanych jak powyzej.
    To i “Mein Kampf” to jest pikus w porownaniu do wplywu ” International Jew” napisanego przez Henry Forda i w dystrybucji do dzisiaj w wielu krajach.
    Tak jeszcze a propos globalizacji i teorii spiskowych, po wojnie Ford dostal prawie 1 milion zielkow od rzadu za
    zbombardowany kompleks produkujacy ciezarowki w Kolonii. Dywidendy z zakladow GM i Forda w Kolonii ( praca wiezniow tak a propos)i w Berlinie szly do 43 roku. I tak dalej i tak dalej. Follow the money dud :))Nasi Jarkowie tez musza cos krzyczec bo nie zostana wybrani i nie beda pobierac dziesieciu kawalkow miesiecznie jako poslowie z kasy panstwowej ( a nie partyjnej). I tak sie to kreci.

  6. O rany , okazuje sie ze przywlaszczylem sobie cudza ksywke i to jakiegos niezlego trolla. I jeszcze pytanie do Staszka. Czy nie lepiej jednak bedac felietonista i proszac o dyskusje i komentarze w kolejnych blogach ( np. jak ten na temat wyzywania sie na Amerykanach), zaakceptowac bardziej postawe “punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia” niz od razu sugerowac , ze jak ktos nie kuma po jedynej slusznej linii to nie potrafi myslec logicznie i krytycznie ? Jezeli sie w tym samolocie stracilo kogos bliskiego to sie zadaje pytania- jak bylyby nie absurdalne – jest to niezbywalne prawo tych ludzi. Historia ruskiej polityki i prowokacji jest dosc mroczna i czesto , gesto irracjonalna . Np. trucie Litwinienki w Londynie na oczach calego swiata itp. ulatwia ludziom takie postrzeganie tego co sie stalo. Polski rzad nie byl w stanie przeprowadzic porzadnego sledztwa z przyczyn czysto obiektywnych bo zostal olany ale niestety jak wszedzie i tu natura nie znosi prozni. Amen.

  7. ja też już niezbyt kumam. jurek(?), lechujarek (ale to śliczne!), kto pod kogo się podszywa, kto komu ksywkę podpiepieprza.
    anyway… drogi jurku/chujarku: w tym samolocie do Smoleńska zginęło wiele osób. Tragicznie – oczywiście.
    Najbliżśi pytają, nie zawsze logicznie – ale to ich zbójnickie prawo, bo powodują nimi emocje.
    A niejaki Macierewicz? Jakie jego prawo, by do swej politycznej rozgrywki włączać emocje rodzin ofiar? A osierocony kaczor Jarosław – co to wciąż, uparcie powtarza brednie o zamachu, spisku i zawsze kończy apelem, by zmienić władzę, by to jego ukoronować na władcę IV Rzeczpospolitej?…
    Jego ś.p. brat też nie stronił od gry w kości. To przecież on, bezczelnie i bezwstydnie wykorzystywał tragedię Warszawskiego Powstania do budowania swej politycznej pozycji (pisałem o tym kiedyś dokładniej w swym blogu w felietonie “Polska gra w kości”).
    Piszesz o “olaniu” polskich śledczych przez ruskich. Ale na jakiej podstawie? Fakty? Czy takie, że zlekceważyli sobie “wysokoenergetyczne cząstki”???
    Historia prawie każdej polityki jest “mroczna” i “brudna”, tu się z Tobą zgadzam. Nie tylko tej ruskiej.
    Pisałeś, a może to pisał ten, co się pod Ciebie podszył, o Heniu Fordzie, tępym antysemicie. Prawda! Pisałeś (?) o genezie “Protokołów Mędrców Syjonu”. Też prawda!
    Ale jak się to wszystko ma do tematu?
    Co ma Henry Ford? Co ma francusko-niemiecka geneza “protokołów” do narastającej fali nacjonalizmu i szowinizmu?
    Poczytaj sobie, jak i do czego szkolą się w naszym Starym Kraju, w Chochołowskiej tatrzańskiej Dolinie następne kadry prawdziwych, na łyso ogolonych, Polaków…

  8. Ano piernik do wiatraka ma sie ( wg mnie – moge sie mylic w swoich pogladach i kokieteryjnie zapytam a wy ?:)) )nastepujaco:
    ” nie zawsze logicznie”- jak jest logicznie ?
    ” bo powoduja nimi emocje ” – to to jest be miec emocje jak sie stracilo matke ojca , brata – niepotrzebne skreslic ?
    Prawo Macierewicza i Jarka do tego co wykrzykuja – bardzo jasno zdefiniowane przez ich wyborcow, jest to prawo konstytucyjne , reprezentuja prawie 70 procent spoleczenstwa, ktore niestety ma morde pisowska, sa demokratycznie wybranymi poslami na Sejm. Jak sie Staszku zzymasz na debilizm i demagogie to nie trzeba bylo walczyc o demokracje.
    “Olanie” -nie polskich sledczych tylko polskiego rzadu ,ktore w historii zawsze mialo miejsce ze strony mocarstw.Fakty ? widzisz pod Warszawa duzy hangar a w nim szczatki nalezacego do rzadu polskiego Tupolewa nad , ktorymi pochylaja sie eksperci z krajow NATO ( jestesmy bardzo waznym czlonkiem a oficerowie , ktorzy tam zgineli itp. itd.)po to by raz na zawsze wykluczyc dorzeczne lub niedorzeczne teorie ?
    Ford i niemiecko, francuska czy jaka inna geneza idei do “narastajacej fali nacjonalizmu i szowinizmu” – mysle to przyklad na to ,ze idee czyli np antysemityzm, powstaja globalnie w okreslonym celu – patrz tekst powyzej. Potem sa zapominane lub wskrzeszane – jezeli narasta ta fala o ktorej mowisz, to nie wierze ze jest hodowana lokalnie tylko jest czescia szerszego przygotowania do zmian rynkowych. Stad ( patrz argumenty globalno ekonomiczne w tekscie pierwszym) gadanie o ponadnarodowej umowie miedzy grupami interesu nzywane teoriami spiskowymi- wcale nie musi byc takie glupie.Oj nieladnie zzymac sie na stara tatrzanska tradycje – “goralenvolk” trzymal warte honorowa na Wawelu za gubernatora Franka jak Ty latales jeszcze w krotkich majtkach , he he he 🙂

  9. Taka anegdota, nie wiem czy na temat :)Przyklad Forda cytuje bo go najlepiej znam z materialow w pracy. Duzo uzywacie przymiotnika “tepy”- tutaj akurat trafiles. Ford – geniusz industrializacji byl jednoczesnie okreslany jako facet z mentalnoscia dwunastolatka. Kiedy zerwalem sie na samowolke z wojska, musialem wiac przed patrolem w Poznaniu, bylem w mundurze. Wpadlem do swojego wujka, ktory onegdaj byl w ekipie prawniczej w procesie norymberskim ( sp. prof. Tadeusz Cyprian – znany tez fotografik),i ktory uwazal mnie za idiote. Zeby zatrzec to wrazenie poprosilem o mozliwosc poczytania transkryptow z procesu, nad ktorymi o dziwo nie zasnalem i niektore fragmenty pamietam do dzis. Baldur von Schirach – przywodca mlodziezy niemieckiej ( hmmm gdzie teraz jest owa byla mlodziez ,np z Lebensbornu ???)pisal z ekstaza list do Forda , jak ogromnym podziwem darzyli go najmlodsi po przeczytaniu ” International Jew” przerobionego pozniej na “Ewige Jude”. Fascynuje mnie antysemityzm, skad sie wzial i dlaczego .

  10. Ruszyłeś, Jurku, sporo tematów – nie na wszystkie więc zareaguję w tym wpisie. Ale na kilka z nich…
    „Emocje” – tak, gdy straciło się w katastrofie bliskich, to zrozumiałe. Ale już mniej rozumiem i podzielam – i to własnie dlatego, że szanuję emocje osieroconych – ich zimny pragmatyzm w „grze w kości”. Polityczny cynizm aż tak daleko posunięty?
    „70% spisiałego społeczeństwa” – no, może jednak nieco przesadziłeś.
    „moje zżymanie się na debilizm i demagogię” – wiesz co oba te zjawiska mają z demokracją wspólnego?… oba zaczynają się na „de”. I nic więcej.
    „wrak tupolewa w hangarze pod Warszawą” – Jureczku, przec gdyby na nim nie znaleziono tych „wysokoenergetycznych cząstek co to..”, to jest jeszcze sztuczna mgła i dziesiątki innych hipotez zamachu. Wszak Kaczor wie, mówił to wielokrotnie, że był zamach…
    „góralenvolk” – ci łysi w pięknej Chochołowskiej dolinie to nie wszyscy, a może i w ogóle, są Góralami. Ale na pewno blisko im do nazizmu..
    „tępy H. Ford” – oprócz tego, że lubił kolor czarny, to jeszcze napisał dzieło pt: „The International Jew – The World Foremost Problem”. Nie polecam tej lektury nikomu.
    Natomiast, jeśli rzeczywiście” fascynuje Cię antysemityzm, skąd się wziął i dlaczego” – polecałbym lekturę niedawno napisanej i wydanej książki Pawła Śpiewaka pt. „Żydokomuna – interpretacje historyczne”.

  11. “Przekierowany” przez p. Staszka na powyzszy tekst musze przyznac, ze nieco zawodzi mnie autor “Przebaczamy…”
    Jakies niebywale silne emocje buzuja pod tym tekstem i dlatego p. “jurek” slusznie, moim zdaniem wykorzystuje te okolicznosc przypominajac p. Staszkowi o podstawowych prawach demokracji, nie mowiac juz o zdrowym rozsadku, ktorego nigdy za wiele, drogi nieprzebaczajacy, nieprzejednany i lekko juz nudny p. Staszku.
    Pozdrawiam jednakowoz i czekam na wiecej.

  12. Nie zniechecajmy monsieur moher, naszego felietonisty bo zaczal onegdaj z talentem i zacieciem ( Staszka znam od lat , przyjaznimy sie). Felieton jak mi sie zdaje jest jedna z najtrudniejszych form pisarskich bo musi ( ukazujac sie cyklicznie )intrygowac za kazdym razem niezaleznie od biezacej formy autora. Nie tacy tytani piora padli po jakims czasie ( vide Maslowska – nie pamietam gdzie albo Pilch w “Polityce”) probujac zyc z felietonow bo zaczeli juz sklejac i powielac . Tak wiec tam gdzie jeszcze jest dyskusja nie jest tak zle :)))jurek chlopicki

Leave a Reply to mocher Cancel reply

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.