O ministrze, arenie hokejowej i powrocie absurdysty.
Zachęcony wpisem Staszka postanowiłem dorzucić parę słów na temat ministra edukacji w Rządzie Alberty, którego media albertańskie dopieszczają i który wydaje w pocie czoła miliony $$ na szkoły i kadrę nauczycielską. A te miliony, zabrane wcześniej i odzyskane dzięki dzielnej pani premier, o której może innym razem, bo nie wątpię, że będzie o niej głośno ale obawiam się, że z powodów nieco innych niż byśmy oczekiwali… Tomasz Łukaszuk lubi się pokazywać jako dostojny mówca i dobroczyńca a ostatnio otworzył nową szkołę. Widzę piękną i długą karierę przed panem ministrem. Jednak głównie mówi się i pisze i dyskutuje o projektowanej arenie hokejowej w samym centrum miasta co to ma ożywić, uatrakcyjnić i w ogóle wynieść nasze miasto nad poziomy. Jak do tej pory rząd prowincjonalny ociąga się z wyłożeniem brakujących 100 mil $$ ale nie wątpię, że wobec tak kuszącej perspektywy pieniądze się znajdą. Najbardziej odpowiednim miejscem na tę arenę byłby teren własnie kończącego działalność Municipal Airport ale oczywiście nic się nie da zrobić bo właściciel Oilersów tak kieruje cała kampanią aby arena była obok City Hall i mimo nieśmiałych głosów sprzeciwu będziemy mieli za cztery lata coś, przy czym nawet Prowincjonalna Galeria Sztuki wyda się eleganckim osiągnięciem architektury. O przewidywanych skutkach działalności areny można z całą pewnością powiedzieć, że powstanie w jej pobliżu mnóstwo barów i knajp a także parkingów a tłumy opuszczające arenę po meczach czy innych imprezach skutecznie zablokują komunikację w centrum ale to już się nie mieści w pięknej wizji ojców miasta i radnych, którzy własnie zgodzili się na ten obiekt.
Chcę także podzielić się z czytelnikami paroma myślami na temat zupełnie nie związany z powyższym a mianowicie chcę pogratulować Wojciechowi Węcławowi wydania książki. ”Powrót absurdysty”, autor Wojciech Węcław, wydana została w Wydawnictwie Słowaków w Polsce w Krakowie a dotarła do mnie dzięki ojcu Wojciecha, któremu niniejszym dziękuję. Wojtek wyjechał z Polski jako nastolatek, w Edmonton ukończył studia na wydziale Modern Languages and Comparative Studies Uniwersytetu Alberty i przez kilka lat pracował jako redaktor naczelny Panoramy Polskiej, zamieszczając tamże swoje teksty. Stąd moja z nim znajomość. Powrót absurdysty jest pierwszą ksiązką a wydał także następną: ”Trzej faceci w kosmosie”.
“Wszystko, co poznajemy, przebiega w skomplikowanej materii życia emigranta powracającego do kraju, który nie jest już tym człowiekiem, który wyjechał, ale nie jest także tym, jakim był na emigracji. (…) Pełny aplauz budzi konsekwencja utrzymana przy kreowaniu nonsensownej rzeczywistości. Zbudowano ją tak, że gmach, do którego zaprosił nas narrator, ani na chwilę nie traci na atrakcyjności” pisze Anna Kajtochowa. Wojtek mieszka, pracuje i wypoczywa w Krakowie, dokąd wrócil po ośmiu latach pobytu w Kanadzie.
“Przez wszystkie lata emigracji nasza rodzina nigdy się nie rozdzielała. Byliśmy czteroosobową drużyną idącą przez las. Gdybyśmy zastosowali ”individual selection”, każde z osobna dałoby sobie radę, bo zwierzyny nie brakowało, można było polowaċ na własną ręke, były ku temu warunki, ale my polowaliśmy w grupie. Dzięki temu, ilekroć wracałem do domu, w oknie zawsze świeciło się światło. O jakiej porze dnia i roku bym nie wracał, było widoczne z drugiego końca miasta. Dzięki tej latarni nigdy się nie zgubiłem. Zawsze któres z nas czekało na drugiego. Widok małego domku w ciemności, malutki punkcik na horyzoncie, a w nim jeszcze mniejsze swiatełko, którego nie ugasiła żadna burza, to dla mnie obraz rodzinnego szczęścia.”
I tym fragmentem kończę, do następnego razu. J.
Speak Your Mind